poniedziałek, 5 stycznia 2015

Prolog

   On znowu tu wrócił. Brudny i z przydługimi już włosami. Okropnie śmierdzi papierosami i alkoholem. Na dodatek krzyczy na mamusię. "Cichutko, mamusia śpi".
   Przerażona, chowam się pod stół w kuchni. Zaciskam piąstki na łapce pluszaka i patrzę zza potarganej ceraty. Mamusia leży na kanapie; śpi albo znów jest chora. Nie wiem, bo smród jaki pałęta się za konkubinatem mamy zaburza moje odczucia. Ręka mamusi leży na zaplamionym dywanie, a obok niej pojawiają się skórzane buty; czarne, z ciężką podeszwą i błyszczącą klamrą na kostce. "Mamusiu, boję się" Przesuwam się w głąb cienia stołu i zakrywam uszy rączkami, zaciskając przy tym powieki. A On stoi nad nią i krzyczy. "Boję się!"
   Wyzywa ją i bije cienkim pasem. Jeden raz, drugi. Ale nikt nie przychodzi z pomocą; ani pan z naprzeciwka, ani sąsiad spod trójki. Wszyscy boją się Jego. "Ja też się boję, mamusiu" "Wstawaj! Ty dziwko! Jesteś szmatą!" Znowu zaciskam powieki, tym razem, chcąc powstrzymać gorzkie łzy, płynące po zarumienionych policzkach. Mamusia również płacze i błaga o litość. Ale pomieszczenie wypełnia jedynie jego drwiący, głośny śmiech. "Nie śmiej się z mamusi" Później popycha mamusię na krzesło. Łapie się za plecy i znów wybucha płaczem. On jest zły, wiem to już na pewno. Wyciąga zza pazuchy pistolet. Martin z podwórka miał taki sam; zawsze biegał za mną i mówił, że jest z policji. On też był policjantem? Ale dlaczego mamusia krzyczała? Pójdzie do więzienia?
   Z rewolweru roznosi się przerażający huk. Zamykam powieki i szlochając, liczę do sześciu. Tylu, do ilu nauczyła mnie mamusia. Później tylko słychać trzaśnięcie drzwi, więc powoli otwieram oczka. Mamusia leży skulona na brudnym dywanie, trzymając się za brzuch. Płacze i patrzy na mnie. Jej oczka są smutne, zaczerwienione i boję się.
- Viviane - jej głos jest zachrypnięty i mamusia ma problemy z mówieniem. "Pewnie jest chora. Trzeba zadzwonić po doktora" - Gówniarzu, pomóż mi!
Wzdrygam się, słysząc ostry ton mamusi. Znowu na mnie krzyczy, a ja chciałam tylko jej pomóc. Przesuwam się do tyłu, aż nie powstrzymuje mnie ból pleców, które przywarły do gorącego grzejnika. Mamusia jest na mnie bardzo zła. Nie chcę, aby znowu mnie biła, albo żeby On wrócił i zrobił mi krzywdę. Oczy mamusi robią się całe czerwone, niczym tych złych postaci z bajek. Krzyczy bardzo głośno, kuląc się na podłodze. Chcę jej pomóc, ale głowa mamusi nagle uderza o parkiet, a spod niej wypływa dużo czerwonej cieczy. Ma nieprzyjemny, metaliczny zapach. Robi mi się niedobrze, po czym zwracam dzisiejszą kromkę, którą ukradłam ze stołu mamusi. Płaczę, aż wszystko zaczyna mnie boleć, kaszlę nerwowo. "Mamusiu, obudź się! Mamusiu"

   Budzi się nagle, cała mokra i przerażona, z energicznie bijącym sercem i ogromną gulą w gardle. Siedzi na łóżku i oddychając głęboko, stara się wrócić do normalnego oddechu. Znowu ten sam koszmar, ten, który dręczy ją od ponad czternastu lat. W jawie widzi swoją matkę; tą dobrą, troskliwą, wiecznie chorą - na chorobę zwaną kacem, teraz to wie. Była głupim dzieckiem, wierzącym, że takie życie ma każdy. Nie ma idealnych, kochających się rodzin, czytających na dobranoc rodziców czy pięknych, błyszczących sukienek dla małych księżniczek. Wtedy było dla niej podwórko i starsze, biegające za piłką dzieci - nie było przedszkoli z godziną drzemki i pełnym obiadem, a później szkół dla wszystkich. Ona zawsze była gówniarzem, głupim bachorem, śmieciem, przeszkodą mamy. Dopiero tutaj, w klasztorze sióstr Miłosierdzia nauczyła się życia. Mogła bawić się z rówieśnikami, miała własne łóżko z pachnącą pościelą, a na półeczce nawet znalazło się miejsce dla Pluszaka. Teraz ten sam misiek, jedynie wyprany i z doszytą łapką, patrzył na nią; przerażoną i całą spoconą dziewczynę, która wiele się nauczyła, ale przeszłość ciągle dawała o sobie znać.
"Mamusiu, boję się!"





*_________________*
  Więc jestem tu! 
Lou i Thomas okazali się zbyt twardym orzechem do przegryzienia. Dlatego, dzisiaj przyśnił mi się nasz kochany Morgi, który powiedział do mnie, że to jest to! Także Viviane troszeczkę opowiedziała wam o sobie, a od następnych rozdziałów już napatoczy się i Morgi! 
Chciałabym poznać Waszą opinię na ten temat, bo plan na porzucone nadzieje mam ogromny, z nawet kilkoma częściami (w główce już świta mi zarys trzech). Ale pomalutku, chcę poznać Wasze zdania :)

Buziaki :*